Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   65   —

nich jak błędny ognik, ale pojmuje już nowego życia objawy. Zaczyna drgać pragnieniem światła i ruchu. — Chce żyć!
Ale jak? gdzie? w jakiej atmosferze?
Bezradny — na razie pragnie ciszy.
Zdaje mu się, że tę iskrę własnego życia widzi zapędzoną przez burzę w odludne stepy, gdzieś daleko, gdzie zbrodnia jeszcze nie doszła. — Że tam stawia ołtarz pięknu ducha i sprawuje ofiarę...
— Komu? zajęczało na dnie potępieńca.
— Bogu — szepnął w Romińskim może duch Anny.
Ale sprofanowane przez sługę Bożego piękno w duszy Romińskiego — nie odczuło zagrobnego szeptu. A nawet jakby w obronie, zerwał się na równe nogi, wpatrzył w daleki ciemny nieba widnokrąg, na którym podobnie, jak na widnokręgu jego myśli, zaledwie gdzie niegdzie błyszczała niepewna gwiazdeczka i z bólem wyrzekł głośno:
Boże ojców moich — który ciemnością, fałszem i rozpustą się otoczyłeś — idę precz od Ciebie! Z złamaną wiarą idę w słotę łez moich, szukać drogą bólu — prawdy żywota. Złamana wiara w uczciwość Twych sług, zachwiała wiarą kościelną!
W słotę łez moich, odarty z szat marzeń, osmagany hańbą przez wykonawcę Twej wo-