Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   119   —

Myśli te, przebiegały raptownie przez głowę, a wzrok bezustannie spoczywał na płaczącej kobiecie.
Wszak w cierpieniu jest najwyższe piękno, a więc jest w niem Bóg, — na razie przeto, do cierpienia nieznanej kobiety gotów się był modlić. Zdawało mu się, że łkanie jej otwiera niebiosa, że łzy w ciemnym mroku świątyni lśnią kryształem miłości, że Chrystus w świetle zmartwychwstania schodzi z krzyża boleści i łączy spojone cierpieniem — bratnie duchy.
Nie piękno ócz, nie czar ust, przykuwały wzrok jego do kobiety, bo twarzy jej nawet dostrzedz nie mógł, ale wydobywające się z piersi łkanie przyciągało i jednoczyło go z nią.
Nagle, kiedy się tego nie spodziewał, otarła gwałtownie chusteczką łzy i zupełnie spokojna wyszła z ławki. Zauważył, że była lat średnich, powierzchowności zwykłej, ot taka sobie jakie się często spotyka; ale co go zastanowiło to — to, że na twarzy zanoszącej się przed chwilą od płaczu, nie było ani śladu łez.
— Albo udawała, że płacze — myślał, — albo ma niezwykłą siłę panowania nad sobą. — Pierwsze przypuszczenie wydawało się nieprawdopodobnem, — bo pocóż by udawa-