Strona:PL Hans Christian Andersen - Kalosze szczęścia.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zauważywszy w rękach gospodyni ogromny arkusz zapytał, by powiedzieć cokolwiek: „Czy to wasza gazetka wieczorowa”.
Gospodyni nie zrozumiała o co chodzi, lecz podała arkusz przybyszowi. Był to rysunek, wyobrażający zjawisko jakieś oderwane.
— To ciekawe — ożywił się radca, wielbiciel rzadkości okazów. Jak się tu ten rysunek dostał?
Przy tych słowach, siedzący obok ze zdziwieniem spojrzeli na radcę, a jeden z obecnych wstał, uchylił kapelusz i z szacunkiem przemówił:
— Pan jest widać wielkim uczonym?
— Gdzie tam? — odpowiedział radca — W swoim czasie uczyłem się wiele i potrafię nie gorzej od innych pomówić o różnych rzeczach.
— Tu rozumie się nie jest miejsce na uczone rozmowy. — Ale pan chyba ma wiadomości o literaturze starożytnej znów zaindagował ciekawy.
— Słabe — odrzekł radca. Chętnie wczytuję się w starożytną literaturę, lecz nie omijam współczesnej. Nie lubię