Przejdź do zawartości

Strona:PL Hans Christian Andersen - Kalosze szczęścia.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy pan jedzie do Holuca? zapytali
— Do Holuca? Cóż to za Holuc? zdziwił się Knap.
Wszak nie wiedział o tem, iż przeniósł się do czasów średniowiecza — Ja zmierzam na Przystań Chrześcijańską
Panowie z niedowierzaniem spojrzeli na siebie.
— Pokażcie mi na wszelki wypadek, gdzie się tu znajduje most? — ciągnie dalej radca.
Co za bezmyślność! Niema ani jednej latarni, i kędy spojrzysz, wszędzie błoto.
Czem więcej mówił z ludźmi siedzącymi w łódce, tem mniej ich rozumiał.
— Nie rozumiem waszej paplaniny! — rzekł zdenerwowany Knap i odwrócił się od swych towarzyszy. Lecz znikąd nie widać było mostu; nawet kładki nie było żadnej.
— Toż dopiero porządki!
— Jakiż ja byłem głupi, twierdząc, że nasze czasy są marne. Trzeba chyba będzie pojechać do domu. Ale gdzież są drożkarze? Należy wrócić na plac Królewski, tam jest pełno ich.