Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sa. Od tego czasu okulał i nie mógł prawie chodzić, skutkiem czego wolał umierać na oazie, niż ginąć w pustyni. Pożywienia nie zabrakło im dotąd, bo mając strzelby i spory zapas naboi korzystali z tego, że oaza nocą nawiedzana była licznie przez rozmaitego rodzaju zwierzynę, przychodzącą pić do strumienia i zaopatrywali obficie w mięso swą spiżarnię.
— Żyliśmy tu więc przez dwa lata — mówił — jak Robinson ze swoim Piętaszkiem, łudząc się nadzieją, że kto z krajowców przyjdzie nas wybawić, ale zawsze napróżno. Wczoraj jeszcze umówiliśmy się z Jimem, miał on wrócić co kraalu Sitandy, ażeby zawezwać pomocy. Jutro właśnie miał wybrać się w drogę, ale ja niewielką żywiłem nadzieję obaczenia go z powrotem. Trzebaż było żebyś ty właśnie, o którym myślałem, iż żyjąc wygodnie w Anglii dawno o mnie zapomniałeś, żebyś ty zjawił się tu niespodzianie i przyniósł pomoc nieoczekiwaną.
Sir Henryk opowiedział także bratu główne szczegóły naszych przygód.
— Dalipan — zawołał, kiedy obejrzał niektóre z moich dyamentów — przynajmniej oprócz mnie znaleźliście coś w nagrodę za wasze trudy.
Sir Henryk roześmiał się i rzekł:
— Tylko Good i Quatermain, bo według