Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chanizm, ogromem swojej siły i niewidocznością dobrze charakteryzujący epokę swego powstania.
Zniechęceni zaniechaliśmy wreszcie poszukiwań; chociaż, gdyby cała ta masa skały nagle się była przed nami podniosła, nie wiem czybyśmy byli zdobyli się na odwagę przekroczenia ciała Gagooli i powtórnego wejścia do skarbca nawet za cenę nieograniczonej ilości dyamentów. Może w przyszłości znajdzie się jaki szczęśliwy poszukiwacz, któremu sezam otworzy głębie tajemnic swoich, my jednak musieliśmy odejść od niego z niczem, wzdychający i zawiedzeni.
Nazajutrz powróciliśmy do Loo.
Czytelnik przypomina sobie zapewne, że wychodząc ze skarbca byłem na tyle przezorny, iż napełniłem sobie kamieniami wszystkie kieszenie. Podczas naszej wspaniałej i szybkiej wędrówki z wierzchołka na dno jamy utraciłem wiele z nich, szczególniej największych, które na sam wierzch włożyłem. Pomimo to pozostało mi jeszcze bardzo dużo; dosyć, ażeby z nas trzech zrobić, jeżeli nie milionerów, to w każdym razie bardzo zamożnych posiadaczy trzech najpiękniejszych w Europie zbiorów klejnotów. Nie staliśmy tak źle znowu.
Przybywszy do Loo zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie przez Ignosiego, któregośmy