Strona:PL H Mann Minerwa.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ PIERWSZY

Propercja Ponti przyjechała do Wenecji. Księżna Assy wydała na jej cześć ucztę. Było to w maju roku 1882.
Gondola rzeźbiarki przybyła: podawano sobie tę wiadomość przez cały dom. Był on już pełen gości i wszyscy tłoczyli się ku wejściu. Księżna z trudnością dotarła do schodów. Przed nią szedł Jakobus Halm z jednym ze swych przyjaciół, panem Gotfrydem von Siebelind, i torował jej drogę. San Bacco szedł za nią z conte Dolanem, szlachcicem weneckim, który rzekł:
— Nigdy nie opuściłem Wenecji. Jeśli powiadam nigdy, to rozumiem przez to, że nieobecność moja nie warta była, aby o niej wspominać. Ale ani za czasów Niemców, ani później nie widziałem takiej uroczystości. Sądzę, że tylko wielki Paolo widział coś podobnego, a i on wtedy tylko, gdy był sam ze swojem płótnem.
Księżna odwróciła się.
— Sądzę nawet, conte, że i my jesteśmy sami ze swojem płótnem. Przyjęcia w Wenecji! W ostatnim roku tyranji austrjackiej oddano tutaj trzysta kart. Po swem obecnem przesiedleniu nie złożyłam pięćdziesięciu wizyt. Ale gotowabym zaprosić swoich dostawców i opróżnić hotele z ich gości, aby zapełnić nimi swoje sale.
— Aha! — zawołał Dolan. — Każdy człowiek jest tylko plamą na palecie dla naszego płótna!
Lekkie zaróżowienie przemknęło po jego staropanieńskiej skórze, Był niski, łysy i bez zarostu, twarz miał szczupłą,