Strona:PL H Mann Diana.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odrzuciła w tył głowę. Czyż ta sama gra udała się zacząć od początku? Podeszła do następcy tronu i twardo ujęła go za oba przeguby dłoni.
— Każę pana odwieźć w swoim powozie do domu z biletem do pańskiej żony. Słyszy pan?
Gorący zapach jej otwartego biustu czynił Fila słabym. Pobladł, ugiął kolana i wisiał już tylko u jej rąk. Zebrał:
— Niechże pani nie będzie tak zła, najdroższa księżno, wiedziała paru przecież, że dawno już chciałem panią odwiedzić jako don Karlos. Ale te kobiety nigdy mnie nie wypuszczały. Byłem już zupełnie do niczego i pomyślałem sobie: Jeżeli teraz pójdziesz do niej, zblamujesz się ostatecznie i będzie po wszystkiem...
Pchała go do drzwi. Zaledwie go wypuściła, padł miękko, jak marjonetka. Podniósł rączki, płacząc głośno:
— Czyż pani nie widzi, jaki ze mnie biedaczysko! Na tronach, księżna zna to przecież, nie jest tak wesoło. Mnie pani ostatnio tak źle traktowała — a ja o pani zawsze myślalem. Jeżeli mnie pani nie chce, umrę, miewam już takie ponure przeczucia. Niech mi pani pozwoli... to...
Siadła na brzegu łóżka. Siły jej były wyczerpane; w tem, co przeżywała, nie odczuwała już nic wstrętnego, niemal nic śmiesznego nawet. Z żądzy zwierzęcego dotknięcia jej ciała zimni, wytworni kawalerowie w Paryżu zabijali się wzajem i siebie samych. Było naturalne, że ta spragniona istota tam na podłodze umierała z tego. Ale czy warto było słuchać nadal jej jęków? To, o co prosił, było przecież tak błahe... Ze zmęczenia, z przesytu i z niewypowiedzianej wzgardy myślała już niemal o tem, aby mu pozwolić. Ale nagle ukazało się jej oblicze Fryderyki Szwedzkiej, błagające, głosem, odmawiającym jej posłuszeństwa.
Książę otarł łzy i wstał. Zapytała teraz zupełnie obojętnie:
— Czy wasza królewska mość odejdzie?