Strona:PL H Mann Diana.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wojna z Niemcami zmusiła ją do zatrzymania się pośrodku tańca, którego muzyka umilkła nagle. Ukołysana melodjami głowa jej odchylona była jeszcze na kark, a tancerki czuły uśmiech, ześlizgujący się z jej warg, zaś dokoła niej drżenie jakby od dalekiego gromu.

Książę wyjechał z nią natychmiast. Nazajutrz po ich przyjeździe do Wiednia leżał martwy na łóżku. Violanta pojechała dalej w towarzystwie zwłok i pochowała je w grobowcu rodu Assy w Żarze, na owym uroczystym cmentarzu, któremu idzie naprzeciw z ponurą pompą szereg cyprysów. Potem zamknęła się w swoim pałacu. Towarzystwo stolicy dalmackiej pukało do jej drzwi, ale księżna przestrzegała surowo roku żałoby.
Czuła się wstrząśnięta i raczej zdumiona niż przerażona wydarzeniami. Po raz pierwszy doznała niepokojącego uczucia czegoś nieznanego, nie dającego się łatwo zrozumieć, co czyhało gdzieś na nią. Zdawało się jej, że przepędziła ubiegłe lata tam, gdzie życie tętniło najmocniej; teraz miała wrażenie, jakoby muzyka balowa i pusty śmiech zagłuszyły wszystko, co warte było słyszenia. I w ciszy, która nagle nastąpiła, poczęła nadsłuchiwać.
„Teraz jestem sama. Cóż to jest, cóż tu trzeba zrozumieć?“
Na Piazza della Colonna w Zarze napewno nie było nic do zrozumienia. Zaczęła się znowu nudzić, do czego od Cannes nie była przyzwyczajona, i podobnie jak inne kobiety wyglądała z poza przymkniętych okiennic na uśpione, zalane słońcem chodniki. Niekiedy nadchodzili ludzie z dworu, twarze, które — zdawało się jej — widziała podczas swojej krótkiej wizyty z księciem. Król siedział w powozie z Beatą Schnaken; księżna śmiała się, sama zupełnie w swoich pustych salach, z zabawnych historyjek, które sobie powtarzano we wszystkich rezydencjach.