Strona:PL H Mann Diana.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robi, że go nigdy nie widać. Do którejś z dziewcząt rzekła łaskawie: — Jesteś dobrą służącą, — choć tamta nie wiedziała dlaczego.

Morze uciszało się; wówczas kazała się przewozić na stały ląd. Kawałek lasu pinjowego, zachowany pod ochroną zamku, prowadził do porosłych krzewami wzgórz; otaczały one małe jezioro. Jawory i topole zdobiły je zrzadka, nieliczne łąki kłoniły się ku niemu, ale dziecko kroczyło jak w gęstym lesie pod krzakami, pod jałowcem z wielkiemi jagodami i pod krzakami poziomkowemi o jasnoczerwonych lepkich owocach. Z pustej łąki padały tłuste żółte odblaski na ciche zwierciadło. W wilgotnej głębi zamiera) błękit nieba. Tuż przy brzegu wznosiły się w zielonej wodzie wielkie zielone kamienie, a srebrne ryby pływały dokoła w tych milczących pałacach. Po kamiennym luku mostu szło się na wąską wyspę, na której wznosiła się biała altana ogrodowa, ozdobiona rozetami i płaskiemi pilastrami z kolorowego marmuru. Smukłe kolumienki wewnątrz pękały, różowe muszle wypełniał kurz, zwierciadła ścienne oślepły pod swemi wiankami z porcelany.
Głośny trzask dobiegał z kąta, gdzie stała berżerka z różanego drzewa. Dziecko nie przerażało się, w niedziele wtulało głowę w poduszki i odpowiadało na uśmiech dwóch wesołych obrazów. Dama miała mlecznobiałą skórę, wyblakłe wstążki fioletowe leżały na miękkiej pochyłości między ramionami a piersią i w szaroblond włosach, czarna mucha usiadła zuchwale w kąciku jej bladych usteczek. Jej kokieteryjna, delikatna szyja zwracała się ku jedwabnemu różowemu kawalerowi, który tak miał tutaj ową damę kochać. Był upudrowany, dolną jego wargę zdobiła ciemna bródka. Violanta wiedziała o nim wiele: był to Pierluigi Assy. W Turynie, Warszawie, Wiedniu i Neapolu