Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pokoju gry. Artystka Fröhlich musiała przyznać, że w ubiegłym sezonie panna Pielemann nie byłaby tego jeszcze dokazała.
Ona sama, artystka Fröhlich, względnie zachowywała formy. Było rzeczą zrozumiałą, że miała do czynienia tylko z osobami najstaranniej wybranemi, może z konsulem Breetpootem, a może z asesorem Knustem: niczego niewątpliwego nie wiedziano. W jej domu nigdy nic się nie działo. Artystka Fröhlich uprawiała cudzołóstwo z całą oględnością i całym ceremonjałem poważnie zamężnej kobiety; z podwójnemi woalkami, zawieszonemi szybkami powozów, schadzkami na wsi. Tyle etykiety podnosiło ją w randze i nikt nie poważyłby się porównać jej z innemi paniami. Unikano tego już choćby z uwagi na to, że nigdy nie było wiadomo, kto jest teraz jej obrońcą i ileby on ścierpiał. Liczono się i z tem, że Unrat sam nie ścierpiałby niczego. Zdarzyło się, że wśród najlepszego nastroju napadł on na pewnego pana, który przypadkowo tuż za nim zrobił jakąś uwagę o pani domu. Unrat syczał i parskał, niedostępny był na wszelkie perswazje i w rezultacie zażartej walki na pięści wypchnął wysokiego, tęgiego mężczyznę za drzwi; nieszczęśliwy na zawsze skazany został na wygnanie. A był to przytem wysoki poniter, zaś to, co powiedział o artystce Fröhlich z pewnością było najniewinniejszą z rzeczy, jakie można było o niej powiedzieć. Wiedziano więc, z czem się należy liczyć u Unrata, gdy szło o artystkę Fröhlich, i miano się na baczności.
Poza tem wszystko mogło się walić na łeb i szyję; Unrat godził się na to. Zacierał ręce, gdy ktoś, bynajmniej nie on, rozbijał bank, zaś stropione, otępiałe z żądzy, mokre i bezradne twarze podnosiły się i nie-