Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się ze swojej nicości, gdy tylko się odwracał. Artystka Fröhlich nie sprzeciwiała się, aby weszli oni W jej posiadanie. O Kieselacku wyznała to już, o Lohmannie przeczyła jeszcze. Ale Unrat już jej nie wierzył! I był tem bezradnie zdumiony: że artystka Fröhlich okazała się osobą, nie zasługującą na wiarę. Aż do dzisiejszego dnia, aż do tej straszliwej chwili, była ona cząstką jego samego; i niespodzianie oderwała się odeń, Unrat przyglądał się, jak rana ta krwawiła, i nie rozumiał tego. Ponieważ nigdy nie żył we wpólnocie z ludźmi, nigdy nie był zdradzony. Cierpiał teraz jak chłopczyk — jak jego uczeń Erztum cierpiał z powodu tej samej kobiety. Cierpiał niezdarnie, nieporęcznie i ze zdumieniem.
Poszedł do domu. Przy pierwszem słowie, jakie służąca jego skierowała doń, oburzył się i wypędził ją na ulicę. Potem uciekł do swego pokoju, zaniknął się, wcisnął się w kąt kanapy i kwilił. Ogarnięty wstydem zerwał się i ujął manuskrypt o partykułach u Homera. Oparł się znowu o pulpit, który od trzydziestu lat unosił jego prawe ramię wgórę. Ale ta i owa tylna strona pokryta była słowami, pisanemi do artystki Fröhlich, niekiedy tylko notatką, która jej dotyczyła. Brakło nawet kartek: przez roztargnienie wysłał je do niej. Nagle ujrzał, że energja jego jest od niej zupełnie uzależniona, że jego wola oddawna skierowana jest już tylko na nią, a wszystkie cele jego życia zatonęły w niej. Po tem odkryciu powrócił w róg swej kanapy.
Nastała noc, a na tle ciemności ukazała mu się jej lekka, kapryśna, kolorowa twarz; i spoglądał w nią z lękiem. Gdyż zrozumiał, że jest w niej ostoja dla wszelkiego podejrzenia, dla wszelkiego. Artystka Fröhlich należała do każdego. Unrat przycisnął ręce