Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dora. Piosenka, którą śpiewa Dora, wzięci wgórę, a skrzydełka jej świecić mi będą aż do śmierci...“
Artystka Fröhlich rzekła:
— Czy pan jeszcze pamięta, jaki wiersz napisał pan o mnie?
Zapytała bardzo łagodnie, z westchnieniem. Pragnęła od niego czegoś więcej. Zawsze właściwie pragnęła od niego więcej, teraz to sobie przypomniała; i uważała go za okrutnego; i za dość głupiego także.
— „Jeśli cię chwycą kiedy ciąży mdłości...“ No, kto jest teraz w ciąży?
I to także. Wiedziała i to. Lohmann odwrócił się i skierował do drzwi, skazany. Gdy trzymał już klamkę w ręku, usłyszał, jak Unrat rzekł:
— Owszem, więc tedy. Żywisz nieszczęśliwą miłość do artystki Fröhlich, która zdecydowała się jednakże wymknąć ci się i dlatego też nie spełniła owego wyrażonego w twoim bezwstydnym wierszu życzenia. Nie siedzisz teraz w „kabufie“ u artystki Fröhlich, Lohmann. Nie wszedłeś w posiadanie artystki Fröhlich, Lohmann. Możesz teraz powrócić do swoich penatów, Lohmann.
Jednym ruchem Lohmann odwrócił się znowu. Więc nic więcej.
— Owszem, — rzekła Róża, — To prawda, każde słowo jest święte.
Stary głupiec tryskał starczą próżnością. Ta druga istota była tylko nieapetyczną dziewczyną, niczem więcej. Oboje byli zupełnie nieszkodliwi, oboje zupełnie nieświadomi. Tragizm swoich ostatnich minut przeżył Lohmann sam tylko i bez podstawy. Nie poszedł już zastrzelić się. Wydał się sobie rozczarowany, niemal płytki, znowu zbezczeszczony przez