Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trocinami, niż żebym miała się włóczyć z pańskimi sztubakami.
Zmierzył ją wzrokiem, przerażony. Potem, czując potrzebę traktowania jej jako nieodpowiedzialnej, uważania jej za zbyt czystą, rzucił się znowu na tęgą kobietę.
— Niech się pani wytłumaczy! Co pani zrobiła z powierzoną sobie artystką Fröhlich?
Kobieta rzekła bez podniecenia:
— Wogóle staje się pan teraz taki komiczny.
Otworzyła drzwi i odwróciła się jeszcze raz:
— Z pańskiej łaski nikt przecież syt nie będzie.
I odchodząc:
— Ani szczęśliwy także nie.
Unrat zaczerwienił się na te słowa. Artystka Fröhlich roześmiała się.
— On przecież na tę myśl nie wpada, — wyjaśniła, chociaż była z nim sama. Poza tem nic sobie nie zakomunikowali.
Ilekroć jednak zjawiała się tęga para, Unrat tryskał żądzą sporu. Oddawna już traktował ich z surowością. Im ważniejszą stawała się artystka Fröhlich w jego świadomości, im silniej otaczał ją swoją opieką i im samotniej przeciwstawiał ją ludzkości: tem mniej miejsca było na krzesłach w garderobie na suknie tęgiej kobiety i trykoty Kieperta. Brał im za złe oklaski, jakie zbierali, i ich hałaśliwy humor. Po jednej z produkcyj gimnastycznych usunął artystę z garderoby, gdyż pocił się za silnie, co nie przystoi w obecności takiej damy, jak artystka Fröhlich. Kiepiert wyniósł się dobrodusznie, rzuciwszy przypuszczenie:
— Pewnie jest z masła, że w nią zapachy wsiąkają?