Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— »W rzeczy saméj: rzekł notaryusz, wyjmujące stary zegarek w kształcie cebuli; już dziewiąta. Dyliżans nigdy się nie spóźnia.
— »Czy ten pan jest młody? zapytał się siądź Cruchot.
— »Tak jest, odpowiedział pan de Grassins. Ma ze sobą paki ważące przynajmniéj trzy cetnary.
— »Barbara nie powraca, rzekła Eugenia.
— »Musi to bydź kto z krewnych, przydał prezydent.
— »Grajmy daléj, rzekła pani Grandet. Po głosie mojego męża, poznałam że nie był kontent; może gniewałby się, postrzegłszy iż mówimy o jego interessach.
— »Panno Eugenio, rzekł Adolf do sąsiadki, zapewne to jest twój kuzyn Grandet; ładny, młody człowiek, którego widziałem na balu marszałka Ou...
Adolf nie dokończył, matka nastąpiła mu na nogę, i żądając głośno