Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lat młodych, trzéj panowie Cruchot zapukali do drzwi.
— »Czy to pan jesteś panie Cruchot? zapytała się Barbara wyglądając przez okienko.
— »Tak jest, odpowiedział prezydent.
Otworzyła drzwi a przy połysku ognia na kominku, trzéj Cruchotowie postrzegli wnijście do sali.
— »Przebaczcie panowie, zawołał Grandet poznając głos swoich przyjaciół, zaraz przyjdę. Nie jestem hardy, naprawiam schody.
— »Rób! rób! panie Grandet, każdy jest panem w domu własnym: rzekł sentencyonalnie prezydent, śmiejąc się ze swego zastosowania, którego nikt nie zrozumiał.
— »Czy pozwolisz mi Mościa Panno, abym ci życzył dzisiaj, w dzień twoich urodzin, długiego ciągu lat szczęśliwych i zdrowia, którem się cieszysz?..
Dał jéj duży bukiet rzadkich kwia-