Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dni upłynęły, a już lubił ten dom i zrozumiał jego obyczaje.
Schodził co rano, aby mógł rozmawiać z Eugenią, na kilka chwil wprzódy nim pan Grandet przyjdzie wydawać ze spiżarni, a kiedy siąpanie starego słychać było na schodach, uciekał do ogrodu. Drobne przewinienia tej porannéj schadzki, ukrytéj nawet przed matką Eugenii, a któréj Barbara nie postrzegła niby, nadawały miłości najniewinniejszéj w świecie, żywość zakazanéj roskoszy. Po tém, gdy po śniadaniu ojciec Grandet wychodził oglądać swoje posiadłości, Karol zostawał z matką i córką, doświadczał nieznanéj dotąd słodyczy, dopomagając im do zwijania nici, patrząc na ich prace, słysząc ich rozmowę. Prostota tego życia prawie klasztornego, objawiła mu piękność ich duszy nieznającéj świata i mocno go wzruszyła. Mniemał, że czystość obyczajów już nie może znaleźć się we Francyi; przypuszczał, że tylko