Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»Nie mogę nic zrobić, nie poradziwszy się mojéj żony.
Żona, którą, przyprowadził do zupełnego stanu niewolnictwa, była w interessach jego zwyczajną, zasłoną. Nie bywał u nikogo, nie chciał ani dawać, ani przyjmować obiadów. Nie czynił hałasu, zdowało się ze chce oszczędzać wszystkiego, nawet ruchu i mowy. Jednakże, mimo łagodności jego głosu, ostrożnego obejścia się, ton i zwyczaje bednarskie wychodziły na jaw, a zwłaszcza w domu, gdzie sic mniej wystrzegał, niżeli gdzieindziéj.
Co się tycze fizyczności, był to człowiek na pięć stóp wysoki, czerstwy, krzepki, twarz jego była okrągła, opalona, ospowata. W oczach miał wyraz spokojny i pożerczy, jaki przypisują bazyliszkowi; czoło, pełne zmarszczek poprzecznych, nie było wcale wydatném; włosy żółtawe i już bielejące, były złote i srebrne jak mówili młodzi ludzie z Saumur; na jego nosie grubym od końca, był naostek,