Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

80 za sto. Te papiery spadają na końcu miesiąca. Znasz się na tém, ine prawdaż?
— »Tak jest. Obciąłbyś wice kupić za kilkanaście tysięcy?
— »Nie wielkie rzeczy, na początek. Cicho. Chce aby nikt o tém nie wiedział. Zawrzyj kupno podług kursu jaki będzie przy końcu miesiąca, ale nic o tém niemów Cruchotom. Gniewaliby się może. Ponieważ jedziesz do Paryża, zobaczymy zarazem jak tam rzeczy stoją z moim biednym synowcem.
— »Zgoda; przyjadę jutro pocztą, rzekł głośno pan des Grassins i przyjdę po ostateczne instrukcye... O któréj godzinie?
— »O piątej przed obiadem, odpowiedział Grandet, zacierając ręce. Oba stronnictwa jeszcze przez czas niejaki pozostały na placu bitwy. Pan des Grąssins, rzekł po chwili, trącając w ramię pana Grandet: