Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

róbcie głupstw. Wychodzę; zajrzę do tych Holendrów, co przyjechali po nasze winobranie: a potém pogadam o tém wszystkiém z panem Crachot.
Wyszedł. Gdy zamknął drzwi za sobą, córka i matka odetchnęły swobodniéj. Aż dotąd, Eugenia nigdy nie doznawała przymusu i trwogi na widok ojca, ale od kilku godzin, zmieniły się jéj uczucia i wyobrażenia.
— »Mamo! Wieleż luidorow kosztuje beczka wina?
— »Twój ojciec przedaje swoje po sto piędziesiąt, aż do dwóchset franków za beczkę, czasem nawet bierze i trzysta jak słyszałem.
— »A wiec gdy zbierze tysiąc czterysta beczek...
— »Dalibóg moje dziecię, nie wiem ile to czyni; twój ojciec nigdy mi o tém nie powiada.
— »Papa musi bydź bogaty.
— »Może. Ale pan Cruchot powiadał mi, że przed dwoma laty kupił Froidfond. Musiał na to wydać pieniądze.