Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z gminu, powiem pannusi zaraz dlaczego. Gdy jadła przed chwilą śniadanie, trzymała widelec i nóż w taki sposób, jak to droga nieboszczka pani przykazywała panience. Skądżeby się nauczyła wśród nędzarzy takich pańskich manier.
— Bardzo mnie ta biedna maleńka zainteresowała — rzekła miss Wirginja. — Otwórz paczki, Myrjam, i zobacz, czy wszystko jest jak należy, a że dziecko jeszcze śpi, więc możesz tymczasem mnie ubrać. Wyjmij, proszę, moją jedwabną popielatą suknię z ponsowemi kokardami.
— Czy panienka będzie mieć gości wieczorem? — spytała Myrjam, stając przed młodą swoją panią i patrząc na nią wzrokiem, w którym odbijało się całe jej przywiązanie i podziw dla jej świeżej i pociągającej urody. — Może wydostać brylantowy medaljon? Pewnie paniusia pójdzie na operę?
— Być może — odparła Wirginja, rumieniąc się zlekka. — Ale spodziewam się pana Randolfa... Przypominasz go sobie z przeszłego lata?
— Rozumiem! — rzekła Myrjam z uśmiechem, kiwając znacząco głową.
Wesoła, męska postać pięknego młodzieńca, który asystował jej pani podczas pobytu w morskich kąpielach, utkwiła w pamięci dobrej sługi.
— Pan Randolf to bardzo przyjemny młody kawaler... Tak grzecznie zawsze witał się ze mną, wołając zdaleka: „dzień dobry, Myrjam!“
— Mała budzi się! — szybko przerwała Wirginja, słysząc ruch w sąsiednim pokoju.
Marjorie z policzkami zabarwionemi od snu siedziała na kanapie, przedstawiając istny obraz zadziwienia.
— Czy zapomniałaś, gdzie jesteś? — wesoło przemówiła młoda jej opiekunka, całując usteczka dziecka. — Przyniosłam ci nowe sukienki. Czy pozwolisz, aby cię Myrjam w nie ubrała?
— O tak! — z wdzięcznością odparła Marjorie. — Jaka pani dobra dla mnie! czem ja się pani za to odwdzięczę?
— Ale, à propos, maleńka, jakże ci na imię?
Cień smutku przemknął po twarzy dziewczynki.
— Nancy nazywała mnie Marynią, ale wiem, że to nie jest właściwe moje imię. Kiedyś nazywano mnie inaczej, ale jak, nie pamiętam.
W oczach jej odbił się znów ten żałosny, wystraszony wyraz, który miss Wirginja zauważyła poprzednio.