Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/750

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stratą jego, zrozumiała zdaje się treść życia, zastanowiła się nad nią i to zamyślenie padło jak cień na jej twarz. Wypłakawszy swój ból, skupiła myśl nad świadomością swojej straty — wszystko inne umarło dla niej, z wyjątkiem małego Andrjuszy. Gdy go oglądała, budziły się w niej oznaki życia, rysy twarzy ożywiały się, w oczach błyszczała radość; potem następowały gorzkie łzy wspomnień.
Na wszystko, co ją otaczało, patrzyła obojętnie; czy brat rozgniewał się o niepotrzebne wydanie rubla lub przepłacenie jakiegoś drobiazgu, za przepaloną pieczeń, nieświeżą rybę, czy bratowa nachmurzyła się o nie dość nakrochmaloną spódnicę, o nie dość mocną lub chłodną herbatę, czy szorstko jej odpowiedziała kucharka — Agafja Matwiejewna jak gdyby nic nie spostrzegała, jakby nie o niej była mowa, nie słyszała nawet kłujących szeptów: barynia wiejska!
Na wszystko odpowiada godnością swego smutku i pełnem pokory milczeniem.
W święto zaś, na Wielkanoc, śród wesołych wieczorów zapustnych, kiedy wszyscy cieszyli się, śpiewali, jedli i pili w domu, ona, śród powszechnego wesela nagle zalewała się łzami i chowała się do swego kącika.
Zrozumiała, że minęło już i zaciemniło się jej życie, że Bóg w jej życie włożył duszę i wyjął ją, że błysnęło w niej słońce — i zgasło na zawsze... Na zawsze — prawda, ale też na zawsze życie jej ożywiło się myślą; teraz wiedziała dlaczego żyła i że żyła nie bez celu.
Kochała całą pełnią i wiele; kochała Obłomowa jako kochanka, jako męża i jako barina, tylko wypowiedzieć tego, jak i dawniej, nikomu nie mogła. Ale i opowiadanie byłoby zbyteczne; nikt w jej