Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/462

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



III.

W końcu sierpnia poczęły padać deszcze. Z willij, gdzie były piece, unosił się już dym z kominów, a gdzie ich nie było, tam ludzie chodzili z podwiązanemi policzkami. Wkońcu powoli wille się wyludniły.
Obłomow nie pokazywał się w mieście. Jednego ranka obok jego okien przeniesiono meble Iljinskich. Chociaż nie uważał już teraz za bohaterstwo przeprowadzać się na inne mieszkanie, gdzieś po drodze zjeść obiad i nie leżeć przez cały dzień, nie wiedział, gdzie noc spędzi.
Pozostawać na letnisku samemu, gdy park i lasek opustoszały, a okiennice w oknach Olgi zamknięte, wydało mu się niepodobieństwem.
Przeszedł się po pustych pokojach Iljinskich, okrążył park, poszedł w góry i serce ścisnęło mu się żałośnie.
Kazał Zacharowi i Anisji jechać na Wyborgską stronę, gdzie zdecydował się pozostać do czasu wyszukania nowego mieszkania, a sam odjechał do miasta w zamiarze zjedzenia obiadu w restauracji, a potem spędzenia wieczoru u Olgi.
Jesienne wieczory w mieście nie podobne były do długich jasnych dni i wieczorów w parku i lasku. Tu już nie mógł widywać się z nią po kilka razy