Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miała nagle okrywać się bladością, omdlewać, przebywać wstrząśnień nerwowych.
— Takie kobiety miewają kochanków — myślał. — Dużo z niemi kłopotu: doktorowie, wyjazdy do wód i mnóstwo innych fantazyj. Przy nich spać nie można spokojnie.
Obok dumnie wstydliwej, spokojnej żony może człowiek zasypiać spokojnie. Zasypiać z tą pewnością, że obudziwszy się, spotka to samo łagodne, sympatyczne spojrzenie. Przez dwadzieścia, trzydzieści lat, na swoje życzliwe spojrzenie, spotkałby, jako odpowiedź, w jej oczach, ten sam łagodny, miękko świecący promień sympatji. I tak aż do grobu!
— Czyż to właśnie nie jest tajemniczym celem każdego — myślał — znaleźć w swoim przyjacielu niezmienny obraz spokoju, wieczną i równą zawsze falę uczucia? Jest to stała norma miłości; kto tylko ją przekracza, zmienia się lub ochładza, przechodzi cierpienie. A zatem mój ideał jest ogólnoludzkim ideałem. Czyż to nie jest ostatecznym wynikiem, wyjaśniającym wzajemne stosunki obu płci?
Dać namiętności prawidłowe ujście, wskazać kierunek życia — jak rzece — dla pożytku całego kraju, jest to zadanie wszechludzkie, szczyt postępu, na który wspinają się George Sand’y, ale spadają. Po rozwiązaniu tej zagadki, niema już ani zdrady ani ochładzania się stosunków, lecz zawsze tylko równomierne bicie spokojnie szczęśliwego serca — a zatem życie całkowicie wypełnione, wieczny tok życia, wieczne zdrowie moralne.
Bywają przykłady takiego szczęścia, ale rzadkie. Są to zjawiska wyjątkowe. Powiadają, że trzeba się do tego urodzić. Kto wie, czy nie przez odpo-