Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
65.

A Chrześcianie, co się ubiegali
Przez gwałt do piękney murowey korony,
Teraz nietylko, żeby o nię dbali,
Ale y do swey słabieią obrony.
Iuż y woiennych czynów odbiegali,
A nieprzyiaciel na lud potrwożony
Śmiele naciera y tłucze tarany,
Że się nie zeydą drugi raz do ściany.

66.

Kiedy tak nasi uciekali sprośnie,
Y poganie ie przez pole pędzili.
Sułtan z Argantem na mieszczany głośnie
O prętki ogień wołał w oney chwili.
Oba potem dwie zapalone sośnie
Nieśli do wieże, aby ią palili:
Tak więc piekielne siostry z pochodniami
Na świat wychodzą y trzęsą wężami.

67.

Tem czasem Tankred, który z swemi Włochy
Zdaleka mieyskich wycieczek pilnował,
Widząc dwie wielkie zapalone sochy,
Y że poganin wieżę opanował —
Zawracał nazad na czoło lud płochy,
Y z swoiem pułkiem śmiele następował
Y tak się potkał, że ci co wygrali,
Podawszy tyły znowu uciekali.