Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
101.

Po wszystkiem woysku zatem świegotliwa
Wieść o ich śmierci gęste głosy niosła;
Y Rynald iuż wie, że to rzecz prawdziwa
Nie tylko z wieści, ale y od posła.
Żal, gniew, powinność serce mu rozrywa,
Chce, żeby pomsta co naypręcey doszła;
Ale kiedy iuż sułtana dobiegał,
Adrast wołaiąc drogę mu zabiegał:

102.

„Tyś to, ieśli się nie mylę, którego
Szukam y wołam przezwiskiem dzień cały;
Patrzę na tarczey znaku u każdego:
Dopiero mi cię twe herby wydały.
A iżem ze łba obiecał twoiego
Ofiarę Bogu, wystąp na czas mały,
Zdrayco Armidy: ato cię wyzywa
Ten, który się iey rycerzem ozywa“.

103.

To rzekszy, ciął go okrutnie dwa razy:
Raz w szyię, drugi podle lewey skronie.
Hełmuć nie przeciął, co się nie bał skazy,
Ale go mało nie zbił między konie.
Rynald go zasię w bok między żelazy
Tak trafił, że sztych szedł na obie stronie:
Legł olbrzym wielki, król niezwyciężony,
Iedną [co więtsza] raną obalony.