Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
119.

Tak, iako beło iego rozkazanie,
Do Ieruzalem prosto go niesiono.
O Erminiey Wafryn miał staranie,
Aby iey stanie blisko naleziono,
Potem szedł tam, gdzie wiedział o Hetmanie,
Do którego go zarazem puszczono.
Chocia na ten czas radził na pokoiu,
O końcu woyny y o przyszłem boiu.

120.

Na brzegu łóżka siedział wódz łaskawy,
Gdzie Raymund chory leżał na pościeli;
Na koło beły postawione ławy.
Na których pierwsi rotmistrze siedzieli.
Gdy Wafryn począł swoię rzecz, zabawy
Wszystkie ucichły y wszyscy milczeli:
„Tak iakoś kazał — powiada — Hetmanie,
Bełem, gdzie leżą obozem poganie.

121.

Zliczyć ich — żaden niech sobie nie tuszy,
Choć też naywiętszey pilności przyłoży.
Gdy woysko idzie, gdy się z mieysca ruszy,
Okryią pola hufce y obozy.
Zdroie y rzeki nieprzebrnione suszy,
Gdzie odpoczywa y gdzie się położy.
Syryiskie żniwa na ich pożywienie,
Y rzeki — małe są na ich pragnienie.