Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
44.

Zatem się znowu tamci poprawili,
Y na zwycięzcę mężnie nacierali;
A Chrześcianie serce iuż tracili
Y bici beli, albo uciekali.
A widząc sułtan wodza w oney chwili
Na ziemi, na swych, co go pilnowali,
Zawoła: „Skoczcie, tego starca wzwiedźcie
Y do zamku go do więzienia wiedźcie“.

45.

Ci chcą wypełnić iego rozkazanie,
Lecz bardzo trudną onę rzecz znayduią,
Bo zgromadzeni w kupę Chrześcianie
Swoiego wodza bronią y ratuią.
Litość z wściekłością w iednem placu stanie
Y o wielką rzecz z sobą się mocuią:
O zdrowie wodza wielkiego; ci biegą
Wziąć mu ie gwałtem, a owi go strzegą.

46.

Pewnieby beła strona w tey rozprawie
Solimanowa przeciwną przemogła,
Bo piorunowey wytrzymać buławie
Żadna przyłbica, żadna tarcz nie mogła.
Ale gromada wielka biegła w sprawie
Do Tolozana, aby mu pomogła;
Y w iednem czasie Hetman z iedney strony,
A z drugiey przypadł Rynald zapędzony.