Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
98.

Y bieży na most, ale mu się śmiały
Soliman mężnie wpół drogi zastawił.
Wielkiemu męstwu, polem iest plac mały,
Który dwu wielkich rycerzów zabawił.
Krzyknie na swoich Soliman zuchwały:
„Ia tu chcę umrzeć, abym was wybawił;
Wy podcinaycie most ostrem żelazem
Mnie w tył, a ia niech zginę tu zarazem!“

99.

Ale obaczył, że Rynald straszliwy
Rozgromionemu dogrzewał ludowi.
„A ia co? Mam — pry — polec tu zelżywy,
Y marnie, na śmiech nieprzyiacielowi?!“
Tak myśląc nowe obrony, leniwy
Zostawiał wolne przeście Hetmanowi.
Ten nań naciera y świętą na murze
Chorągiew stawia wytknioną ku gurze.

100.

Ona z zwycięstwa harda, złote krzyże
Niezliczonemi kołami rozwiia.
Zda się, że w nię wiatr nabożniey dmie, y że
Słońce blask od niey iaśnieyszy odbiia.
Strzała y kula z twardey lana spiże,
Abo wzad idzie, abo ią wciąż miia.
Zda się, że Syon swem wierzchem wesołem
Pokłon iey czyni y biie iey czołem.