Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
71.

Wysokie tamy sul niespracowany,
Broniąc się wodzie, co ie podlewała,
W którem na dzielne, cne esteńskie pany,
Przyszłego czasu stolica bydź miała.
Zdało się, że bił y gromił Alany,
Lecz go Fortuna potem odbieżała.
Gdy z Odoakrem bitwę zwiódł — w tey ginie;
O, szczęśliwa śmierć, z którey wiecznie słynie!

72.

Legł z niem Alfryzy, skaran beł wygnaniem
Akcyus z bratem, rycerz znamienity;
Ale się wrócił, skoro za skaraniem
Boskiem beł Herul zły tyran zabity.
Esteński idzie Epaminund za niem,
Przez prawą — ostrą strzałą — brew przebity;
Bólu nie czuie, choć rana niemała,
Kiedy Totyla przegrał, a tarcz cała:

73.

O Bonifacem powiadam potęźnem.
Za niem syn idzie, Waleryan mały:
Ieszcze dziecina, a iuż beł tak mężnem,
Żeby go gotskie hufce nie strzymały.
Blisko z słowackiem bił się woyskiem ieznem
Ernest, postawą srogi y zuchwały;
Przed niem kęs daley widać Aldoarda,
Kiedy z Krzemieńca gnał króla Lombarda.