Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
20.

Trefny rynsztunek, wierciadło gładzone,
Na sznurze nosił u pasa. Wtem wstała
Y do taiemnic zdawna obrócone
Miłości, w ręce trzymać mu ie dała.
On śmieiące się, ona zapalone
Oczy ma; ta się we śkle przeglądała,
Ten sobie — gdy wzrok w gładki kryształ kładła,
Czynił z iey oczu wesołych wierciadła.

21.

Ta z władzey, a ten z niewoley szczęśliwy;
Ta w sobie, ten w niey swe wynoszą chwały:
„Obróć — mówi iey — na mię wzrok życzliwy,
Obróć wlepiony nazbyt w te kryształy.
Czy nie wiesz, że twych piękności prawdziwy
Wyraz iest ogień y moie zapały;
Y liepiey ci ich cudowny kształt moie
Serce ukaże, niż wierciadło twoie.

22.

Byś wżdy swą mogła twarz, iako nadobna,
Obaczyć, żebyś w się obróconemu,
[Która w wierciedle nie iest tak sposobna]
Pociechę dała wzrokowi twoiemu.
Ale tak słodki obraz niepodobna
Wyrazić y w się zawrzeć śkłu małemu;
Wierciadła godne ciebie: samy nieba,
W gwiazdach ci patrzyć twych podobieństw trzeba“.