Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
47.

On mię sam [za co niech Mu będą dzięki]
Uczy, prowadzi, On mi rozkazuie;
Y często dzieła godne swoiey ręki
Przez nas niegodne sługi swe sprawuie.
Y teraz zdarzy, że wielki przezdzięki
Rycerz się wróci y swoich zratuie.
On mi to ziawił y iuż całe lato,
Wyglądaiąc was, oczekiwani na to“.

48.

Tak mówiąc z niemi, wiódł ie do wielkiego
Swego pałacu, gdzie więc odpoczywa;
Na kształt iaskiniey y lochu iakiego,
W niem pełno gmachów y sal, iako bywa.
Cokolwiek w sobie ziemia ma drogiego.
Co kosztownego w łonie swem zakrywa,
Wszystko tam beło, a nie urobiony,
Ale się raczey zdał być urodzony.

49.

Na sali beło sto sług — kędy iedli,
Którzy porządnie do stołu służyli;
Sztuk kryształowych — tam gdzie goście siedli —
Y złotych wielką liczbę rozłożyli.
A skoro się dway rycerze naiedli
Y przyrodzone żądze umorzyli:
„Czas — prawi starzec — abym wam przyprawy
Insze dał na stół y insze potrawy.