Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
38.

Iuż ich tylko co w ogień nie włożyli,
W tem iakiś rycerz iedzie niepoznany,
Bo go za tego wszyscy osądzili,
Y za mężczyznę od wszytkich był miany.
Tygrys na hełmie na dół mu się chyli,
A z cudzoziemska wszytek był ubrany,
Że to Klorynda, tak się domyślali,
Bo u niey ten znak na woynie widali.

39.

Ta z młodu swey płci dziełom odwykała,
Nad które więtszey mieć nie mogła męki,
A ieśli kiedy haftować musiała,
Szło iey to z musu y prawie przez dzięki.
Do igły y do wrzeciona niechciała
Nigdy obrócić swoiey pyszney ręki.
Miękką twarz y stróy pieszczony złożyła,
A męską na się postawę włożyła.

40.

Ieszcze z dziewczyny była nie wyrosła,
A iuż szalone konie obiezdżała,
Kopiią w ręku, miecz u boku niosła,
Łuk tęgi dziewczą ręką wyciągała.
A ieśli w lasy na łów kiedy poszła,
Nie raz się ze lwy mężnie uganiała
Y kiedy w lesiech głuchych mieszkiwała,
Mężem się zwierzom, ludziom zwierzem zdała.