Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
29.

Zadziwiłem się y myśli lękliwe
Wierzyć nie chciały onemu cudowi,
Aż mi ieden z nich: „Czemu — pry — wątpliwe
Małowiernemu zmysły rozumowi
Poddawasz? Uwierz, my ciało prawdziwe
Nosiem y słudzy sąśmy Iezusowi,
Którzyśmy światem wzgardzili obłudnem
Y tu na mieyscu mieszkamy bezludnem.

30.

Mnie Twórca świata, Miłośnik człowieczy
Kazał o tobie pilne mieć staranie,
Któremu nie dziw wielkie czynić rzeczy
Przez podłe środki, nad ludzkie mniemanie.
Ten y to ciało ma na swoiey pieczy,
W którem cna dusza miała swe mieszkanie
Y chce, żeby z nią w iasność obleczone
Y w nieśmiertelność beło ziednoczone.

31.

Y żeby mu był grób taki sprawiony,
Iaki należy ciału tak zacnemu;
Który u świata będzie poważony
Y oznaymiony wiekowi późnemu.
Poyrzy po gwiazdach, a patrz z prawey strony
Na iednę, słońcu podobną iasnemu:
Tać przewodnikiem będzie y pobieży
Żywem promieniem, tam gdzie twóy pan leży“.