Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
74.

Ieśli się boi, niech idą rotami,
Iedna po drugiey, iezda y piechota,
Kiedy nikt zemną czynić między wami
Sam a sam nie chce — o iaka sromota!
Grób swego Boga macie pod murami,
Niech wżdy was ruszy do niego ochota!
Prostą do niego tędy drogę macie,
Na cóż więtszego miecze swe chowacie?“

75.

Tak, iako biczem Saracen zuchwały
Siecze po sercu naszych tem łaianiem,
Ale naybarziey uraża się śmiały
Grabia z Tolozy y chce pomsty na niem;
Dzielność się — iako żelazo od skały —
Ostrzy sromotnem iego urąganiem,
Wsiada na swego Aquilina, który
Z prętkiemi niemal równo biega pióry.

76.

Ten się tam rodził, kędy nieprzebrniona
Woda Tagowa wiedzie swe strumienie;
Gdzie woiennych stad matka przychęcona
Ogniem, który w niey budzi przyrodzenie.
Przeciw wiatrowi gębą obrócona,
Płodne od niego przyimuie nasienie
Y tak bez konia rodzi się — o dziwy! —
Z ciepłego wiatru źrzebiec urodziwy.