Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
68.

Lecz nadewszystkie Raymund serce chciwe
Y pokazował wzór piękney ochoty:
Iuż, okrom głowy, członki nieleniwe
Oblókł we zbroię zbyt piękney roboty.
Goffred mu rzecze: „O zwierciadło żywe
Dawnego męstwa! niech na twoie cnoty
Naród nasz patrzy, niechay za twem wzorem
Dzielności wyknie y idzie twem torem.

69.

Kiedy bym dziesięć miał między młodemi,
Którzyby beli tey, co ty dzielności —
Iść pod Babilon z krzyżami złotemi,
Miałbych zto serca, miałbych zto dufności;
Teraz schoway się za prośbami memi
Do przystoynieyszych spraw twoiey starości;
W naczynie karty włóż który w tem rzędzie,
A niechay sędzią szczęście y los będzie.

70.

Owszem Bóg sędzią, nie te będą karty!
Iemu są losy y szczęście poddane“.
Lecz Reymund tak był twardy y uparty,
Że chciał imię swe podać napisane.
Wtem Goffred w szyszak nazwiska zawarty,
Włożywszy, wtrząsnął społem pomieszane.
Tam w pierwszey kartce, którą rozwiniono,
Grabie z Tolozy imię naleziono.