Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
86.

Lecz niepodobnych napieram się rzeczy
Y myśl, niestetysz, oszukiwam swoię,
Iakosz to ma bydź y iako to grzeczy?
Ladaczego się licha dziewka boię,
A choć mi rozum pochlebia człowieczy,
Mieczem nie władnę, nie udźwignę zbroie,
Lękliwe serce, słaba moia siła...
— Owszem udźwignę, by naycięższa była!

87.

Gdzieby iey też me siły nie zdołały,
Miłość ią na mię dźwignie y poniesie;
Za iey zdarzeniem ieleń bywa śmiały
Y mężnie rogiem w gęstem kole lesie.
Iać się bić nie chcę, ale ieden mały
Fortel mi pono ta zbroia przyniesie:
Chcę się Kloryndą udać y w postawie
Iey wyniść z miasta y pomóc tey sprawie.

88.

Stróże y którzy bramy zamykaią,
Puszczą ią zaraz — ile baczyć mogę —
Wszystkie mię insze sposoby miiaią,
Tę samę iednę widzę na to drogę;
Miłość, fortuna, niech mi pomagaią
Niewinney zdrady y wiodą niebogę,
Lecz to wykonać próżno przy Kloryndzie,
Lepiey iść teraz, niż od króla wyńdzie“.