Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
2.

Król sam, skończywszy mury od pułnocy,
Potem zaś baszty narożne warował
Dla bespieczeństwa y dla więtszey mocy,
Ziemią ye z gnoyem napoły — fasował.
Płatnerzom zbroye y we dnie y w nocy,
Z wielką pilnością robić rozkazował.
Kiedy się tem król utroskany bawił,
Argant się przedeń w oney dobie stawił.

3.

„Długoż — pry — nas chcesz trzymać w tem więzieniu
Y między temi zawierać murami?
Widzęć ia pilność w rynsztunków robieniu.
Słyszę, że młoty brzmią z nakowalniami.
Na cóż to? kiedy, nam ku obelżeniu,
Nieprzyiaciel się wrywa przedmieściami.
Nikt się iem[1] oprzeć nie śmie z naszych ludzi,
Y nasza trąba ze snu ich nie budzi.

4.

Tak swe obiady y sny nieprzerwane,
Właśnie, iako w swych domach — odprawuią
Wieczerze u nich rzadko nie piiane,
Wysypiaią się, wycieczek nie czuią.
Y tak nas wrychle tu pozamykane,
Głodem y samem niewczasem zwoiuią
Y umrzeć musiem nikczemnie po chwili,
Ieśli nas pomoc z Egyptu omyli.

  1. iem = nim, starsza forma, 6 przyp. l. poj. od ji, ia, ie = on, ona, ono, (podobnie str. 55, zwr. 51).