Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
83.

Nie mógł mu wytrwać Eustacy tey mowy,
Ale do niego wielkim pędem skoczy;
Nie złożył mu nic — y gorszemi słowy
Łaiąc — śmiele mu Rambald poszedł w oczy.
Wyciągnie rękę królewna, gotowy
Chcąc poiedynek rozwieść. [Patrzcie mocy
Gładkości] „Że mnie przybywa czeladzi,
A towarzystwa tobie, coć — pry — wadzi?

84.

Y ieśliś łaskaw co na moie zdrowie,
Przecz mię ratunku zbawiasz potrzebnego?...
— Wcześnieś mi przybył [drugiemu zaś powie]
Obrońco sławy y zdrowia moiego.
Nie da Bóg, abym zostać miała w słowie
Y nie być wdzięczna sługi tak zacnego“.
Tak im mówiła, a co raz niemało
W drodze iey inszych z woyska przybywało.

85.

Tego zdaleka, tego zbliska miała,
A nic o sobie wszyscy nie wiedzieli;
Ona każdego wdzięcznie przyimowała
Y wzrok łaskawy między wszystkie dzieli.
A skoro też noc dniowi mieysce dała,
Goffred y inszy ich odiazd uyźrzeli:
Któremu serce iuż prorokowało,
Że ich co złego w rychle potkać miało.