Iako się ci trzey z tego radowali,
Y iako byli na on czas weseli —
Trudno powiedzieć, bo tego dostali
Wprzód przed inszemi, czego wszyscy chcieli.
A ci, co ieszcze na spodku zostali,
Niewymówioną boiaźń w sercu mieli:
Każdy z niezmierną chciwością pilnuie
Tego, co kartki z naczynia wyimuie.
Gwaszek był czwarty. Rydolf po Gwaszkonie,
Po Rydolfie zaś Henryk z Olderykiem,
Więc Gwilelm książę na Roncylionie,
Szedł z Eberardem, z rodu Bawarczykiem;
Rambald wychodził na ostatniem zgonie,
Co potem Bożem został przeciwnikiem,
Poturczywszy się — o sromoto wieczna! —
A czego miłość nie czyni bezecna?
Inszy[1], których los minął w obieraniu,
Złą, nieżyczliwą fortunę winili,
Łaiąc miłości, że w swem panowaniu
Dopuszczała iey sądzić w oney chwili.
Ale iż ludzka żądza w zakazaniu
Zawżdy przeciwna y na to się sili,
Czego iey bronią y każą zaniechać:
Siła ich, szczęściu na złość, z nią chce iechać.
- ↑ inszy = insi, por. pieśń I, str. 18, zwr. 33.