Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
83.

Iednak wam daię rękę z tą przestrogą,
Abyście żądze swoie hamowali“.
Daley nie mówił y puścił swą drogą
Upór; więcey też nie potrzebowali.
Patrzaycież, co łzy białogłowskie mogą:
Miękczeią na nie rycerze zuchwali,
A złoty łańcuch z pięknych ust wychodzi,
Co twarde serca, kędy zechce, wodzi.

84.

Zatym Eustacy pobiegł ku Armidzie,
Która na stronie narzekaiąc stała:
„Nie trwóż się, panno, nasz lud z tobą idzie,
Słuszna, abyś się iuż więcey nie bała“.
Iako, gdy słońce z obłoku wynidzie,
Tak się na ten czas, Armida rozśmiała,
Że nieba do swey miłości wzbudzała,
A zapłakane oczy ucierała.

85.

Za tę ich łaskę y za one chęci,
Wszystkiem przez krótkie dziękowała słowa,
Y obiecała chować ie w pamięci
Y wdzięcznością ie płacić bydź gotowa.
Tak wszyscy od niey zostali uięci;
A czego nie mógł ięzyk, to wymowa
Niema milczeniem lepiey wyrażała
Y nikt nie postrzegł, że wszystko zmyślała.