Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
59.

Mało miał na tem, że na wierzch swey głowy
Włożył koronę, co mnie należała;
Mało, że takie mówił o mnie mowy,
Na iakiem nigdy ia nie zarabiała;
Teraz chce spalić zamek Arontowy,
Gdzie, bym mu się z niem zaraz nie poddała.
Nie tylko woyną, ale y mękami,
Ale srogiemi grożąc nam śmierciami.

60.

Y tę udawa y tę ukazuie
Przyczynę tego postępku swoiego,
Że dobrey sławy wesprze y ratuie —
Zelżoney przez mię — stanu królewskiego.
Ale to plotki: strach to w nim sprawuie,
Żeby nie pozbył państwa, do którego
On przyść nie może, tylko przez zgładzenie
Własney dziedziczki y moie zginienie.

61.

Niewątpliwa to, że ten swóy zawzięty,
Zły zamysł łatwie nademną wykona,
Bo, co ma na płacz tyran dbać przeklęty?
Tem go nie zwalczę nędzna utrapiona,
Ieśli ty ku mnie litością nie zdięty,
Nie ratuiesz mię; proszę uciśniona,
Nędzna sierota, niech darmo nie leię
Łez, bo pewnie krew nie długo wyleię.