Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
47.

A chocia zlekka do swych ustępował,
Czasem się wracał y naszych wyzywał:
„On to miecz, co mi Hetman wasz darował,
Daycież mu sprawę, iakom go używał,
Y odnieście mu, że go będę chował
Y lada iako nie będę go zbywał;
Mniemam, że mu to słyszeć będzie miło.
Że mi się iem, tak szczęśliwie zdarzyło.

48.

A powiedzcie mu, że y sam skosztuie.
Iako iest dobry, iako doświadczony.
Y że go prętko sam w boku poczuie,
Kiedy w niem także będzie utopiony“.
Słysząc to nasi, iako ich szkaluie.
Skoczyli za niem śmiele przez zagony.
Ale on iuż był ustąpił pod mury,
Pod pewną basztę, z którey bito z góry.

49.

Tem, którzy murów wysokich bronili.
Drudzy kamienie gęste z dołu nieśli
Y naszych z łuków wiele poszkodzili,
Co byli blisko pod mury podeśli.
Tak, nie bez szkody, nazad się wrócili,
A Saraceni do swych w miasto weśli;
Iuż też y Rynald, próżen oney trwogi,
Wstawszy, z pod konia dobył sobie nogi.