ku onej górze, a biedni żeglarze tonęli, przywaleni ciężarem rozlatujących się belek[1].
Albert przyjechał, ja tedy muszę ustąpić. Gdyby nawet był najlepszym, najszlachetniejszym człowiekiem, tak, że pod każdym względem gotówbym był uznać jego wyższość nad sobą, to i tak nie byłbym w stanie patrzeć na przyozdobionego tylu doskonałościami człowieka. Dość tego Wilhelmie! Przyjechał narzeczony! Jest to miły, zacny człowiek, któremu nic zarzucić nie można. Szczęściem, nie byłem świadkiem powitania! Serce by mi pękło chyba. Bardzo jest delikatny, w obecności mojej ani razu nie pocałował Loty. Niech mu to Bóg wynagrodzi. Polubiłem go za szacunek, jaki jej okazuje. Jest mi życzliwy i podejrzywam, że jest to raczej dzieło Loty, niż wyraz jego własnych uczuć. Kobiety są mistrzyniami w tych sprawach i mają słuszność. Jeśli uda im się utrzymać zgodę pomiędzy dwu wielbicielami, zyskują na tem same najwięcej. Ale rzadko się to coprawda udaje.
Nie mogę mimo wszystko odmówić szacunku Albertowi. Jego spokój odbija bardzo jaskrawo od mego wrażliwego usposobienia i ukryć tego nie sposób. Jest to człowiek uczucia i wie, czem jest dlań Lota. Humor ma zawsze, zda się, dobry, a wiesz, że wady przeciwnej znieść nie mogę w ludziach i nienawidzę ponad wszystkie inne.
Uważa mnie za człowieka rozumnego, a przywiązanie moje do Loty, radość, jaką mnie napełnia każdy jej krok, zwiększa jeszcze w nim poczucie zwycięstwa i kocha ją tem mocniej. Niepodobna zbadać, czy nie dokucza jej czasem drobnemi objawami zazdrości, ale na jego miejscu, ja sam nie mógłbym się opędzić temu szatanowi.
Zresztą mniejsza z tem, rzecz główna to to, że prze-
- ↑ Podanie o górze magnetycznej spotykamy już u Plinjusza, a nadto w bajkach r. 1001 nocy, w średniowiecznych poematach niemieckich (Gudrun) i starych opowieściach francuskich.