Strona:PL Goethe - Cierpienia młodego Wertera.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedziałem im spory ustęp z baśni o księżniczce, obsługiwanej przez czarodziejskie ręce[1]. Sam się niejednego przy tem opowiadaniu uczę i zdumiewa mnie wrażenie, jakie to na nich sprawia. Zmuszony jestem wymyślać samodzielnie niejedno zawikłanie, o którem nazajutrz zapominam, a wówczas dzieci zarzucają, że wczoraj było inaczej. Skutkiem tego pilnuję się i przyuczam recytować to samo niezmiernie śpiewnym tonem bez zająknienia. Przekonałem się przy tej sposobności, że autor psuje zawsze swe dzieło, gdy w drugiem wydaniu zmienia opowieść, choćby nawet starał się uczynić ją bardziej poetyczną i kompletniejszą. Ulegamy pierwszemu wrażeniu, a leży to już w naturze człowieka, że da w siebie wmówić rzeczy najcudaczniejsze. Owo pierwsze wrażenie wżera się jednak tak silnie w naszą duszę, że odnosimy się niechętnie do tego, kto stara się je wymazać i usunąć.

18 sierpnia.

O, czemuż tak się dziać musi, że to, co stanowi szczęście człowieka, przemienia się w krynicę jego niedoli?
Gorące umiłowanie żywej przyrody, wypełniające po brzegi serce moje, przenikające mnie taką rozkoszą, że świat otaczający wydawał mi się rajem, jest mi dzisiaj udręką, prześladowczym demonem, kroczącym za mną wszędzie, gdzie stąpię.

Dawniej słałem wzrok od skał, poprzez rzekę, aż hen ku pagórkom i ogarniając spojrzeniem urodzajną dolinę, śledziłem, jak wszystko kiełkuje i rośnie. Patrzyłem na one góry, od podstaw do szczytu przybrane w gęstwę drzew, na doliny, wijące się różnokształtemi zakręty, ocienione drzewami, na rzekę, płynącą cicho pośród szeptającego szuwaru i odbijającą urocze chmury, kołysane powiewem wiatru na niebie. Słyszałem głosy ptasząt, ożywiające świe-

  1. Baśń ta opowiada o księżniczce, która zamknięta w więzieniu, tylko w ten sposób unikła śmierci, że czarodziejskie ręce, zwieszające się z pułapu, dostarczały jej jadła i napoju.