Strona:PL Goethe - Cierpienia młodego Wertera.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powieści[1] i jak faryzeusz dziękujecie Bogu, że nie uczynił was takimi, jak oni[2]. Ja byłem nieraz pijany, a namiętności moje unosiły mnie zawsze na samo pograniczem szału, ale nie żałuję tego wcale, bowiem na samym sobie nauczyłem się rozumieć, dlaczego okrzykiwano zawsze szaleńcami i pijakami ludzi niezwykłych, którzy dokonywali czegoś ogromnego, czegoś niepojętego.
— Ale nawet w codziennem życiu, ze wstrętem słuchać musimy, jak o człowieku, spełniającym jakikolwiek śmiały, szlachetny, nieoczekiwany czyn, gawiedź powiada: to pijanica, to szaleniec! O, hańba wam ludzie trzeźwi! Wstydźcie się mędrcy!
— Znowu napadły cię zwykłe urojenia i fantazje, — odrzekł Albert — i przesadzasz jak zazwyczaj. Ale w tem conajmniej mylisz się najzupełniej, że samobójstwo, o którem mowa, przyrównywasz do czynów wielkich, a tymczasem jest ono jedynie dowodem słabości. O wiele łatwiej umrzeć, niż znosić mężnie i wytrwale życie, pełne męczarni.

Chciałem przerwać rozmowę, gdyż nic mnie tak nie wytrąca z równowagi, jak komunał, wytoczony jako argument w chwili, kiedy mówię z głębi duszy. Ale, ponieważ słyszałem to już nieraz i często się złościłem, przeto zapanowałem nad sobą i odparłem żywo: — Zwiesz to słabością? Nie daj się, proszę cię, łudzić pozorom. Czyż nazwiesz słabym lud, który cierpiąc i jęcząc długo pod jarzmem tyrana, zerwie się nagle do buntu i strzaska okowy? Czyż powiesz to samo o człowieku, który pod grozą pożaru, ogarniającego jego dom, w wielkiem napięciu sił przenosi ciężary, którychby ruszyć niemal nie był w stanie w zwykłym, spokojnym czasie? Albo, czyż takim nazwiesz oszalałego wściekłością po doznanej obrazie, który rzuca się na sześciu przeciwników i pokonywa ich? A powiedzże mi te-

  1. Z przypowieści o litościwym Samarytaninie (Ew. św. Łukasza, Rozdz. 10, w. 31).
  2. jak w przypowieści o faryzeuszu i celniku. (Ew. św. Łukasza, Rozdz. 18, w. 10 i następne).