Dama przyjęła pieniądze, nie domyślając się dlaczego Gulfardo słowa te wyrzekł. Mniemała, że Gulfardo chce w ten sposób oczy swemu przyjacielowi zamydlić.
— Ochotnie je wręczę — odrzekła — trzeba je tylko przeliczyć.
Rzekłszy to, położyła pieniądze na stół, przeliczyła je i, widząc, że ani jednego dukata nie brak, poszła schować złoto; poczem wprowadziła Gulfarda do sypialnej komnaty. Gulfardo do czasu powrotu Gasparuola niejedną miłą noc z jego żoną spędził.
Gdy Gasparuolo powrócił, Gulfardo odwiedził go i rzekł doń w przytomności damy:
Nie zużyłem na nic tych pieniędzy, któreś mi niedawno pożyczył. Zaraz po twoim wyjeździe odniosłem je żonie twojej, dlatego też nic ci już winien nie jestem.
Gasparuolo, obróciwszy się do żony, zapytał, zali pieniądze otrzymała? Dama, przypomniawszy sobie, że pieniądze przyjęła przy świadku, pojęła, że zaprzeczyć nie sposób. Dlatego też odparła:
— Tak jest w samej rzeczy. Pieniądze znajdują się u mnie, zapomniałam ci jeno powiedzieć o tem.
Dobrze zatem — rzekł Gasparuolo — idź z Bogiem Gulfardo, a ja przyślę ci zaświadczenie, że pieniądze odebrałem.
Po odejściu Gulfarda białogłowa oddała swemu mężowi dwieście dukatów. W ten sposób chytry miłośnik podszedł chciwą damę, nie straciwszy ani grosza.
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/519
Wygląd
Ta strona została skorygowana.