Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Choć naturalny instynkt niesie ich w zaczarowany kraj chwili, oni, ci urodzeni niewolnicy, nawykli od przyjścia na świat do obroży, nie mają odwagi zerwać jej z siebie, a gdy coś wszechwładniejszego po nad te etykiety spróchniałego morału poniesie ich i wyzwoli, dobrowolnie czemprędzej wracają do swej obroży.
Tak było i z panem.
Bolało mnie to, ale dziś, gdy już minęła chwila, patrzę obojętnie i tylko mi żal pana.
Bo proszę pomyśleć i przypomnieć sobie, z jaką przykrą trudnością zwalczał pan ten naturalny popęd i pomimo, że przekonaniem pańskiem było, iż tak, a nie inaczej trzeba wyjść z tego błędnego koła, mimo to nie był pan w zgodzie z samym sobą, kłóciły się w nim różne głosy i będą, aż je czas zatrze!
Może wtedy właśnie znów obejmie pana chwila wspomnień. Podówczas przyjdzie jasne zrozumienie i będzie wielki żal właśnie chwili tamtej.
Pamięta pan może ten moment w swoim pokoju?
Patrzyłam przez otwarte okno na wiosenną zieleń, na obcy, nieznany mi widok,