Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lilith pragnęła wedrzeć się w swój własny mózg, aby odnaleźć odpowiedź na pytanie.
Gdzie jest to wrażenie, jakie powinna była otrzymać, zobaczywszy tego mężczyznę, dla którego przecież tu jechała i dla którego była gotowa potargać swą teraźniejszość, a nawet przyszłość.
Nie czuła w sobie nic, prócz ździwienia, właśnie z braku tych wrażeń, na jakie liczyła.
Wobec tortur, jakie przechodziła, nie widząc Adama, wobec tęsknoty, która rozdzierała ją i wyła wielotonnymi głosami pożądań, wobec męki niepewności powinna była, zobaczywszy go, nareszcie tu, w obcem mieście, gdzie będą mogli być sami i swobodni, chyba oszaleć z radości, tymczasem z chwilą, gdy ujrzała jego śliczną, białą twarz, znikło to wszystko.
— Wszak to on, wszak to ten — wołała do swojej duszy, lecz ta była niema i chłodna.
Nadzwyczajność wyobrażeń zabiła rzeczywistość. Został jedynie cel i plan, jak odcisk siły, co przeszła.
— Ach, nareszcie! — zawołał Adam, ujmując ją za rękę — cały dzień jestem