Strona:PL Garborg Utracony ojciec.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sam nie przychodzi do tego, aby życie sprawiedliwie przeżyć, pragnie je przeżyć w swych dzieciach.
Siedzimy tak dwaj starzy na mogile i skarżymy się sobie wzajemnie na biedę i znajdujemy pewne w tym pocieszenie.

VIII.

— Tak, ojcze, — rzekłem — nadejdzie wkrótce pora, że i mnie pogrzebiesz.
Schnę i więdnę. Nie rosnę, lecz rośnie coś poza mną.
Jako zwierzęta dzikie jestem. Jaskinię mamy i nic więcej. Nikt nie zatęskni za mną. Nie należę do niczyjego ogniska i w niczyim sercu miejsca nie znalazłem. A, com miał poza tym, zostało mi odebrane. Com tutaj w domu miał, rozeszło się. Byłem nieobecny i nie dawałem baczenia. Wicher i woda zniszczyły mi wszystko, szkodniki i robactwo nadjadły mój dom. Ludzie nie przypominają mnie sobie więcej. Własny mój brat jest mi obcym.
Bezdomnym uczyniłem się i pozostaję bezdomnym na zawsze.
Przychodzi mi do głowy, żem szedł swoją drogą, nie słuchałem próśb ojca, nie baczyłem na łzy matki; byłem jakby jeden z twoich synów, Gunnarze.
Zagrzeb mnie. Zagrzeb głęboko, Gunnarze.